Szybka sałatka, którą się kocha albo nienawidzi. Pośrednich opinii nie było.
Pochodzenie przepisu
instagram, komentarz jednej z Was (niestety nie wiem kogo, przepadł wraz z usunięciem zdjęcia, a usuwam regularnie foty na IG)
Składniki
- salata lodowa – garść dwie poszarpanej sałaty
- feta – pół kostki pokrojonej w kostkę fety
- fioletowe winogrona – dwie pojedyńcze kiści (widzicie na zdjęciu)
- grzanki – pół szklanki na górę
sos
- miód – 2 łyżki
- oliwa – 2 łyżki
- musztarda – 2 łyżki
- pieprz, sól – szczypta
W misce łączymy porwaną sałatę, pokrojoną fetę, pocięte winogrona pozbawione pestek.
W naczyniu wymieszałam:
- miód – 2 łyżki
- oliwa – 2 łyżki
- musztarda – 2 łyżki
- pieprz, sól – szczypta
Polałam składniki żółtym sosem tuż przed jedzeniem (transportowałam oddzielnie sos i oddzielnie miskę).
Tuż przed wyjściem stwierdziłam, że chyba nic się nie stanie, gdy grzanki wrzucę już teraz na górę.
I jak?
I nijak. Jedni zachwyceni, inni niezadowoleni, bo jak to – feta i winogrona. A dla mnie było to dość smaczne, chociaż faktycznie dość ryzykowne danie. Nie prezentowało się najlepiej wizualnie (już nie miałam szklanych misek do wpakowania tam sałatki), ale przyjemnie chrupało w zębach (grzanki). Ni to słodkie, ni słone. Ciekawy eksperyment.
Moje zdanie jak widać podziela też osa, bo przyleciała zaciekawiona.