Ale już mniej.
*Zdenerwowanie, ważna rozmowa, wyprowadzenie z równowagi zawsze kończyły się u mnie plamami pod pachami (bleh, zwłaszcza, gdy nosicie koszule w pracy).*
I co by nie mówić, pomimo, że poci się każdy z nas nie chcemy, żeby te plamy były widoczne. Mogę się pocić, ale niewidocznie
I znalazłam sposób na zablokowanie potu!
Stosowałam już antyperspiraty wielu firm – w sprayu, w kulce, w takim zbitym białym czymś. Ktoś mi podpowiedział, żeby zastosować talk. Jednym zdaniem: cuda na kiju.
I nie działało nic. Jak się pociłam wcześniej, tak pociłam się i w trakcie używania ww. produktów.
Nie wierzyłam, że cokolwiek mi pomoże. Do czasu, gdy ktoś gdzieś polecił Bloker Ziaji (Ziai?).
*Pierwsze wrażenia?*
Łeee, to jest w kulce. Nie ma szans, żeby działało. No po prostu nie.
Jest tego 60 ml, jest tanie (6 zł) – spróbuję, bo co mi szkodzi.
Pierwsze zaskoczenie? Sposób użytkowania.
Nie rano? Na noc? tylko 2-3 dni? Nie na podrażnioną skórę?
Jak radzili tak zrobiłam.
I… plamy zniknęły. W pracy nie czuję, że się pocę, jestem pewna siebie, mogę podnosić ręce.
Po tygodniu używania (3 dni na noc – leży w nocnej szafce) po kąpieli zrobiłam ostateczny test.
Mam taką czarną bawełnianą bluzkę, która po dniu noszenia strasznie przyjmowała pot (żeby nie napisać, że śmierdziała ), nie wiem czy rozumiecie. Po prostu szybko musiałam ją ściągać po pracy, bo czułam straszny dyskomfort.
Wieczorem posmarowałam się Ziają, Blokerem, a rano poszłam w bluzce z problemami do pracy. Po powrocie zdjęłam ją z siebie i organoleptycznie (nie, nie jadłam jej, tylko powąchałam ) zbadałam. Nie było czuć potu.
Co oznacza, że spokojnie Wam mogę polecać ten Bloker!
(nie byłabym sobą, gdybym po ogoleniu pach nie użyła Blokera i mogę powiedzieć, że mają rację w opisie na wizażu – nie używajcie na podrażnione miejsca, bo szczypie koszmarnie!).
Za tę cenę, za zablokowanie potu 10/10! WOW!