Jak ja lubię zupę szczawiową mojej mamy. Próbowałam ją odtworzyć.
Korzystałam z dwóch przepisów, które zmiksowałam TEGO i TEGO.
Wyszła pyszna!
A oto krok po kroku w mojej kuchni.
Do garnka nalałam zimnej wody i dodałam udko z kurczaka (nie lubię zup warzywnych, musi być posmak „mięsa”). Gotowałam przez pół godziny na małym ogniu.
3 ziemniaki obrałam…
i pokroiłam w kostkę. Wrzuciłam do garnka.
Marchewki też obrałam…
i pokroiłam w kostkę. Wrzuciłam do garnka.
*Gotowałam mięso + ziemniaki + marchewkę przez 15 minut, aż warzywa zmiękną.*
Szczaw dobre ręce męża umyły w bieżącej wodzie (żeby nie było piasku, umyto dokładnie każdy listek).
Szczaw (listki) pokroiłam wcale nie drobno i ułożyłam na patelni.
Dodałam 2 łyżki masła i włączyłam mały ognień.
Szczaw podsmażyłam.
Wyjęłam mięso z garnka.
I dodałam do garnka podsmażony szczaw.
Popieprzyłam, posoliłam, dodałam łyżeczkę cukru, trochę (2 krople) sosu sojowego, ziele angielskie, listek laurowy.
Na tym można skończyć, ale jeżeli lubimy i możemy sobie pozwolić (kalorie ) na zabielanie zup robimy kolejne kroki.
3 łyżki śmietany
łączymy z 2 łyżkami mąki
i 3 łyżkami mleka.
Dodajemy trochę zupy z garnka i *mieszamy*. Robimy to po to, żeby nie było grudek z mąki w zupie. Wlewamy zabielajkę do zupy.
Gotujemy jajka na twardo, przekrajamy na pół, wlewamy zupę do talerza i dorzucamy jajko.
Jemy pyszną zupę, smak dzieciństwa.
Wyszła WYŚMIENITA! Jak u mamy